Jaka jest możliwość, że w półtoramilionowym mieście wpadnie się na swojego kumpla? Wysoka. A nawet bardzo wysoka w momencie gdy spieszysz się by znowu (jak przez ostatni tydzień) nie spóźnić się do pracy...
- Ej LeśneOko!
Aha, znam ten głos. Odwracam się powoli.
- Cześć Elmo. - Już widzę jego uśmiechnięte oblicze, znaczy się spóźniony będę na bank.
- Cześć, cześć. Spieszysz się gdzieś? Nie, to dobrze - Jeszcze nie nabrałem powietrza w płuca a już sam odpowiada - Słuchaj, brakuje mi tego. Wadziłem ostatnio zdjęcia i coś mnie ukuło w środku. - Przeszedł od razu do sedna.
No jasne stary, jestem pewny, że to na pewno jest ogień piekielny... No ale dobrze, przecież to mój przyjaciel muszę dowiedzieć się o co chodzi. Tylko żeby nie skończyło się tak jak ostatnio... *
- Elmo, powiedz mi czego Ci brakuje? Masz chyba wszystko, no więc czego?
- A widzisz, brakuje mi naszej starej firmy.
- Ale wiesz, że wypisałeś się z niej na własne życzenie?
- Tak, tak... co nie zmienia faktu, że mi tego brakuje. - Widzę, że chłopak się zasępił. Co nie zdarza mu się często – może jednak dam radę coś zrobić. Warto spróbować...
- To może chcesz wrócić do ZetHaPu? - zapytałem uśmiechnięty bo odpowiedź znałem bardzo dobrze. - No wiesz, zaczniesz od czegoś mniejszego...
- Eh, weź przestań. Dobrze wiesz, że nie mam ani czasu ani ochoty. Brakuje mi klimatu Harcerstwa. Za tym tęsknie straszliwie. A problem jest taki, że nie młodniejemy. Wręcz przeciwnie. - Pomyślał filozoficznie.
- Wiem o czym mówisz. Też tak mam podczas dłuższej przerwy od harcerskiej braci. - Co prawda to prawda. Bywa tak, że człowiek siada i wspomina: obozy, rajdy, ludzi...
- Mam pomysł LO!! - Uh, ostatnio też tak powiedział, a wynik był co najmniej niebezpieczny. Elmo widząc moją krzywą minę od razu dodał - Spokojnie, tym razem nikt nie straci palca... mam nadzieję. - Dodał z diabelskim uśmiechem. Nienawidzę gdy się tak uśmiecha. To nic dobrego nie wróży. - Słuchaj wszystko Ci opowiem wieczorem, teraz muszę uciekać bo się spóźnię do pracy.
- Ty, Elmo spóźnisz się do pracy?! Ja już jestem spóźniony i jak mnie szef nakryje to wylecę z hukiem i Ty będziesz płacił moje rachunki aż znajdę nową! - Mówiłem całkiem poważnie. Ale już wadziłem tylko jego uśmiech i tyle. Znikł w tłumie.
Chcesz harcerstwa, do dostaniesz harcerstwo.- Pomyślałem i przypomniało mi się moment gdy byłem jego zastępowym... Ah to były czasy kiedy kazałem im wysuszyć kałuże ich własnym ciałem – straszne i niewychowawcze? Nieee... ćwiczyliśmy czołganie w trudnych warunkach! - teraz to ja się diabolicznie uśmiechnąłem ];-D
*(o tym jeszcze kiedyś napisze)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz